Zapraszając swoich najbliższych do stołu dzielisz się z nimi tym, co najważniejsze. Uczucia, emocje, ważne chwile dla tych dużych i dla tych małych, radości i smutki… Stół łączy i skupia wszystko to, co kojarzy się nam z bliskością i bezpieczeństwem, dobrem i zaufaniem.
Czy to w jadalni, czy w podgrupach w kuchni spotykają się osoby i wymieniają myśli.
Zawsze zaczynamy od rozmowy na temat spotkania, oczekiwań gospodarzy i gości, ograniczeń i możliwości. Jeśli mogę rozejrzeć się po miejscu spotkania to bardzo dobrze, bo dobieram do tego kolorystykę nakryć, serwetek, kwiatów i całą resztę drobnych, ale tak ważnych detali. Oczywiście jeśli jest takie życzenie, to dyskretna obsługa kelnerska gotowa jest do działania.
Po ustaleniach z gospodarzami co do menu i możliwości technicznych lokalu, w ustalonym czasie dostarczam komplet dań i naczyń na miejsce, zabierając później brudne sprzęty do umycia, aby gospodarze nie musieli się już tym martwić i mieli czas dla swoich gości.
Zdaję sobie doskonale sprawę z faktu, że to właśnie w trakcie posiłku omawia się najważniejsze sprawy rodzinne i jeśli posiłek ten będzie smaczny i estetycznie podany, to dobry „smak” i dobre wspomnienia pozostaną na długo. Bardzo często skutkuje to moimi serdecznymi
i długotrwałymi relacjami z klientami. Zapraszam zatem do wspólnych rozmów i ustaleń.
Tak więc zapraszam do nas osoby odpowiedzialne w szkołach za żywienie uczniów.
Zaprezentujemy wszystko co trzeba, aby podjąć właściwą decyzję o dostawcy posiłków.
Mam nadzieję, że i do Państwa szkół niebawem zaczną jeździć nasze specjalistyczne samochody dostarczając dzieciakom pyszne
i urozmaicone jedzenie.
W tym „temacie”, to była już pełna ekwilibrystyka. 🙂
Można by parafrazować przysłowie, że: „Gdzie kulinarny diabeł nie może, tam Agatę pośle”… 🙂
Gdy ponad dziesięć lat temu zdecydowałam się wejść w ten rodzaj cateringu, nie spodziewałam się co mnie czeka. Może i dobrze, bo chyba bym się nie odważyła.
Nie będę opisywać spraw technicznych, bo to jak mawia klasyk „oczywista oczywistość”, przytoczę jedynie kilka lokalizacji i okoliczności.
Zaczęło się niewinnie od prestiżowego eventu dla międzynarodowej delegacji rządowej w samym środku nieczynnej huty stali, gdzie za stoły służyły dziwne urządzenia i maszyny, a jedzenie i picie miało być klasycznie polskie i w najlepszym wydaniu.
Potem już realizowałam cateringi w jaskiniach, kopalnianych sztolniach, lochach zamków, skansenach, pałacowych ogrodach, leśnych łąkach, wysoko w górach i na mokradłach, na statkach, w pociągach i samolotach, a i w balonie też było co robić. Były lotniska, wieże kontrolne, stadiony i poligony. Tory samochodowe, namioty cyrkowe i wielkie centra handlowe. Wynajmowaliśmy całe miasteczko na kilka dni, aby robić tam warsztaty kulinarne, albo też dla grupy VIPów realizowałam w klasztornych podziemiach jedzenie w całkowitej ciemności. Wyliczankę zakończę kosmicznym cateringiem w trakcie realizacji eventu w stylu Gwiezdnych Wojen.
Na podstawie tych doświadczeń już nic nie jest mi straszne. 🙂
Imprezy firmowe mają to do siebie, że trzeba sprawnie połączyć wiele sprzeczności, które narzucają obie strony – zleceniodawca i organizator, oraz być gotowym na to, że po wielu spotkaniach i ustaleniach niemal pewnym jest, że sporo z tych ustaleń i tak ulegnie zmianie. I to w ostatnim momencie.
Na dodatek uczestnicy tych imprez widzieli i jedli już niejedno, oczekując czegoś kompletnie nowego, co ich zaskoczy i zainspiruje.
Wyzwanie?
Nie – to norma w branży, która nazywa się INCENTIVE (zachęta, bodziec, podnieta).
Lubię zarówno eksperymenty kulinarne, jak i wyzwania typu: nakarmić ze smakiem ponad setkę VIPów ze wszystkich kontynentów, którzy w większości nie byli w Polsce, a słowo flaki w wolnym tłumaczeniu budzi u nich przewidywalne odczucia. Opcją wzmacniającą doznania jest fakt, że płyniemy statkiem samym środkiem wielkiej wody.
Jestem też konsultantem i osobą która dopilnuje w imieniu organizatora spraw gastronomii w trakcie bardzo ważnych spotkań.
Lubię poznawać ludzi, zarówno tych, których często potem widuję na ekranie, czy słucham ich muzyki jak i tych, których podziwiam za wielką mądrość, wiedzę i talent.
A że łączę to zazwyczaj z moim gotowaniem, to wszystko sprawia, że po prostu lubię to robić 🙂